Czasami życie nas przygniata.
Albo wciąga głęboko i zachwyca intensywnością.
Tak jak wtedy, gdy jedziesz w nowe miejsca albo uczysz się nowych rzeczy.
Lub masz tyle stresu, że nie możesz się wydostać z kołowrotka myśli.
Dopadają Cię czarne myśli:
„Powinnam pisać, prawdziwa pisarka pisze codziennie!”
„Tak dawno nic nie napisałam, boję się, że zapomnę o historii!”
„Czytelnicy czekają, no i posty trzeba publikować regularnie!”
Wątpliwości i wyrzuty sumienia oblepiają Cię i szepczą mantry do ucha.
A Tobie się nie chce lub czujesz fizyczną blokadę.
No po prostu nie ma opcji.
I to jest OK.
ŻYJ i pozwól sobie NIE pisać.
Może (i na pewno będzie!) Ci się nie chcieć.
Są chwile, gdy życie nas przygniata. Absorbuje i stresuje.
Albo tak rozpieszcza, że unosimy się na chmurce szczęścia.
Jeśli nie masz takiej potrzeby, nie pisz. ŻYJ.
Zaakceptuj fakt, że w tym momencie pisanie nie jest Twoim priorytetem.
Może jest nim rodzina, dzieci albo nowe wyzwanie zawodowe.
I tyle. Pisanie poczeka.
Traktuj swoje NIE-pisanie jak okres zbierania materiałów ;)
Jak gromadzenie danych, doświadczeń i emocji, które zaprocentują.
Gdy żyjesz, słowa, myśli i sytuacje powoli się kumulują.
W Tobie.
Pamiętaj, że pisanie to trening dla mózgu.
A po treningu należy się odpoczynek i regeneracja ;)
Rozmowy z innymi to rozciąganie, bo musisz wejść w interakcję z drugą osobą.
Słuchać, spierać się, przekomarzać.
Miłe spotkania są jak balsam, koją napięte zmysły i zmęczone pisaniem palce.
Daj sobie czas, by za pisaniem zatęsknić.
Żyj i pisz. Tylko ŻYJ najpierw.
Pisanie, jak każda aktywność, wymaga czasu.
To oznacza, że gdy piszesz, nie robisz innych rzeczy.
Nie spotykasz się ze znajomymi. Nie rozmawiasz przez telefon.
Nie idziesz na spacer. Nie czytasz.
I często tak trzeba.
Zastanów się jednak czy nie tracisz szans, które się nie powtórzą.
Wyjścia na koncert ukochanej gwiazdy. Spotkania z przyjacielem sprzed lat.
Szczerej rozmowy z bliską osobą o trudnej dla niej sytuacji.
Dbaj o relacje z ludźmi. One uczą najwięcej.
Obserwuj i podsłuchuj. Pytaj i bądź czujna na wrażenia i emocje.
Swoje i cudze.
Zwłaszcza te inne, kontrowersyjne.
I trudne. Nawet jeśli to boli.
Żyj i doświadczaj. Dopiero potem pisz.
Życie daje Ci milion inspiracji do pisania.
Wzbogaca Twój punkt widzenia, pobudza refleksję. Urozmaica Twój świat.
Korzystaj z tego. Bo bez życia nie ma dobrego pisania.
Jest tylko przelewanie własnych wizji na papier.
A Twój umysł ma pewne schematy myślenia, które wyznaczają sposób, w jaki przetwarzasz świat. Nie odcinaj się od świata. Dopuść do siebie nowe bodźce.
Gdy dopadnie Cię blokada – oderwij się od pisania.
Popatrz za okno. Porozmawiaj z przyjacielem.
Wsiądź w tramwaj i obserwuj ludzi.
Czasem wystarczy jedno zasłyszane zdanie.
Jedna myśl. I pisanie wróci.
Z bogatego życia powstaje bogate pisanie.
Jeśli teraz nie piszesz, to nie znaczy, że ktoś zabierze Ci odznakę „pisarki” ;)
Dalej ją masz. W sercu.
A serce musi żyć.
Autor zdjęcia: Sylwia Bartyzel/unsplash.com