Nie przepraszaj, że piszesz!

with Brak komentarzy

przepraszam-że-piszę-smutna-dziewczyna-z-rozwianym-włosem

„Ta powieść to gniot. Gdybym spała więcej, napisałabym ją lepiej.
I dialogi są słabe, a postać Maxa znika bez sensu.
No i akcja od połowy mi się nie klei.
Przepraszam, że piszę. I że Ty musisz to czytać

Wyobraź sobie taką przedmowę w książce, którą właśnie masz kupić.
A w zasadzie w każdej z publikowanych książek. Tuż przed podziękowaniami.
Czy kupiłabyś powieść, wiedząc, że autor napisał to „na poważnie”?

Ostatni raz przepraszałam dwa miesiące temu…

W czerwcu z lekkością w sercu pognałam na warsztaty pisarskie.
„Spotkam innych piszących! Znajdę inspirację!” – krzyczało twórcze „ja”.
Nie było po nim śladu 2 godziny później, gdy wpatrywałam się w pustą kartkę.
Wtedy zostałam tylko ja i moje niepisanie.

Ale oto nadchodził moment czytania tekstów.
Chwila, gdy masz ochotę owinąć się w puste kartki i nakryć czapką krępującej ciszy.
Kolejne osoby zabierały głos, a mnie rosła kula w gardle.
Włochata zbitka wątpliwości, nieśmiałości i skrępowania.
Z każdym kolejnym tekstem moje zdania wydawały się gorsze.
Ja nie miałam śmiesznego dialogu ani barwnych przymiotników.
Ba, nawet nie wiedziałam czy to bez błędów gramatycznych było!*

Gdy panika we mnie narastała, tekst czytać miała Patrycja.
Na jednym wydechu zaczęła:
„to nie jest najlepsze, w sumie nie wiem, co chciałam napisać, gdybym miała więcej czasu…”

„You are not allowed to apologize for your work”
(Nie możesz przepraszać za swoją pracę)

– prowadząca łagodnym głosem przerwała słowotok.
I wtedy przypomniałam sobie, że dawno temu też byłam Patrycją.

Przepraszam, że piszę tak słabo!

„Przepraszam” – oto ukryte znaczenie działań zmierzających do podkopania siebie.
To mechanizm obronny, który stosujesz automatycznie w chwili niepewności.
Bo przecież wcale nie chcesz, żeby Cię skrytykowano tak, jak Ty to właśnie robisz.
Właściwie przez tą autokrytykę próbujesz wytrącić argumenty z ręki (czy raczej z ust).
Umniejszając siebie nastawiasz się też na możliwe negatywne oceny – zaznaczasz z wyprzedzeniem, że jesteś świadoma ograniczeń.
Czy aby na pewno?

Gdybym, ach gdybym…

Gdybym miała więcej czasu…
Gdybym miała lepszy pomysł…
Gdybym była inna (mądrzejsza, bardziej oczytana, lepiej wyszkolona)…
To co?
Czy jesteś pewna, że w Gdybylandii poszłoby Ci lepiej?
Czy gdybyś dostała te 5 minut więcej lub pomysł w prezencie, to stworzysz dzieło, jakiego się spodziewasz?
Nie ma takiej gwarancji.

Gdybanie odbiera Ci za to poczucie własnej skuteczności.
Zmniejsza odczuwaną siłę wpływu na zachowanie.
Masz je takie same jak inni.
Czy myślenie życzeniowe jakkolwiek w tym pomaga?
Weź odpowiedzialność za swoje pisanie i idź dalej.

Czytelniku uważaj – obrzydzę Ci to!

„Te dialogi są słabe” i „wiem, że to nudne”.
„Inni napisali to lepiej”…
„Miałam taki pomysł, ale mi nie wyszło”

Jeszcze zanim przeczytasz pierwsze zdanie, nastawiasz czytelnika na porażkę.
Wskazujesz mu, na co ma zwrócić uwagę, w czym czujesz się najsłabsza.
Wręcz obrzydzasz mu tekst, zabierasz przyjemność słuchania.
I w sumie wcale nie chcesz jego opinii, bo przecież masz już wyrobione zdanie, prawda?

Twój krytyk wewnętrzny wie lepiej?

Gdy negatywnie komentujesz swój tekst, najczęściej cytujesz krytyka wewnętrznego.
Wypowiadasz na głos słowa, jakimi określa to, co robisz.
Och, jakże on się cieszy!
(Wyobraź sobie małego gnoma na ramieniu, który robi „Sasasasa!”)

Zastanów się: dla kogo piszesz? I po co?
Jeśli dla czytelników – daj im zdecydować, jak oceniają tekst.
Pozwól im słuchać tekstu bez złośliwego komentatora.
Zdziwisz się jak łagodnie podejdą do Twojego pisania.
Jak celnie odkryją i powiedzą o tym, co najfajniejsze.
Pozwól im.

Pamiętaj:
Twój tekst to nie Ty.
Piszesz najlepiej jak potrafisz TERAZ.
Każdy ma inne talenty i pisze inaczej.
Inspiruj się innymi, ale nie porównuj.
Twój tekst powinien obronić się sam.
Daj mu wybrzmieć.


A jeśli najdzie Cię potrzeba autokrytyki:

  • Weź głęboki oddech. Albo dwa.
  • Uśmiechnij się. Choćby do kartki.
  • Policz do trzech.
  • Jeśli słowa wciąż swędzą język, powiedz: „Oto co napisałam”
    I zacznij czytać.

*warsztaty organizowały #Krakowice2018 i były w całości w języku angielskim.
Pierwszy raz pisałam prozę w języku obcym.
A przynajmniej próbowałam pisać ;)

 

Autor zdjęcia: Ben Warren/unsplash.com

Podziel się :)
Podąrzaj Anna Bąk:

Pomagam budować zaufanie. Do siebie. Do twórczości. Do innych. Otulam spokojem i wiedzą. Gilgotam pytaniami. Kocham biblioteki, artykuły biurowe i zapach świeżego chleba :)