O porannych stronach słyszałam już dawno, ale dopiero w 2018 roku postanowiłam je przetestować „na Ani”. Początki były nieśmiałe, potem pracowałam nad nawykiem pisania, a dziś są one stałym elementem moich poranków. Jeśli zastanawiasz się nad pisaniem morning pages, może moja historia będzie dla Ciebie pomocna. Bo poranne strony to proces, ich ułożenie i dopasowanie do życia trochę zajmuje. Jeśli jesteś na początku drogi, możliwe, że moja opowieść doda Ci otuchy :)
Poranne strony 2018 – nieregularne początki
Do porannych stron zabrałam się w połowie 2018, który był dla mnie dość trudny. Zapiski miały mi pomóc w ułożeniu myśli, ale też być krokiem w stronę powrotu do literackiego pisania. Szło opornie. Strony zapisywałam na luźnych kartkach, powstawały nieregularnie i miałam sporo przerw. Treść notatek często przypominała „pamiętniczek” (nawet wypomniałam sobie umniejszanie tych treści!), ale jednak dała mi wartość. Zobaczyłam, że mini strony sumują się w większą całość i dają satysfakcję, byłam dumna, że nie wymiękłam po kilku dniach ;) Miło było zobaczyć efekty pracy: stos kartek był realnym dowodem na to, że piszę!
Jeśli chodzi o formę, to od początku wybrałam papier, choć pisałam raz piórem raz długopisem – łapałam, co było pod ręką. Byle pisać.
2019 – ustalam własny rytm porannych stron
Zachęcona notatkami z 2018, w kolejnym roku postanowiłam stworzyć system. Po pierwsze założyłam zeszyt, w którym pisałam. Dbałam też o to, by mieć zawsze napełnione pióro, gotowe pod ręką do użycia. Poranne strony były jednym z nawyków, który chciałam wyrobić, jego realizację śledziłam za pomocą trackera, więc widziałam, jak mi idzie. Tracker był bardzo prosty, zaznaczałam w nim opcję „TAK” lub „NIE”, w kolumnie z piórkiem :)

Coraz częściej poranne strony faktycznie były „poranne”, bo wpisałam je w rutynę dnia. Tuż po mini medytacji siadałam i uzupełniałam jedną stronę. Złapałam wyczucie ile czasu potrzebuję i zaczęłam wstawać 30 minut wcześniej, żeby mieć czas na pisanie. Dzięki temu w standardowy dzień bez problemu realizowałam poranne rytuały, przed wyjściem do pracy. W weekendy przy porannej stronie piłam herbatę i to było bardzo przyjemne! Zdarzało się, że strony pisałam w innej porze dnia (wtedy oznaczam je jako #eveningpages albo #nightpages – serio, na górze strony piszę hasztag), ale były to raczej wyjątki. Wciąż pojawiały się strony jak z pamiętnika, ale także zdania-perełki. W podsumowaniu roku napisałam na Facebooku tak:
Poranne strony – wpis na fanpage’u AnnaBakpisze.pl
Zaczęłam zaznaczać na marginesie symbole, dzięki którym mogę odnaleźć ważne miejsca tekstu. Jeśli chcę zwrócić swoją uwagę – dodaję strzałkę. Miłe miejsce oznaczam uśmiechem lub sercem, zaznaczam też pytania i pomysły. Niektóre słowa podkreślam albo piszę kursywą – system znaków wciąż się rozwija ;)

2020 – poranne strony jako narzędzie samopoznania
W tym roku świadomie pozostawiłam strony częścią mojego dnia. Nie muszę już o nich pamiętać, są naturalne jak mycie zębów ;) Zauważyłam, że rozmowy ze sobą są głębsze, bardziej zanurzam się w różne tematy. Przegląd stron wpisałam w cykl tygodniowych ewaluacji, a wnioski z „rozkmin” spisuję jako lekcje z danego tygodnia. Jak dotąd nie ominęłam ani jednego dnia, a niektóre myśli są inspiracją do maili Pani Refleksji :)
Poranne strony – porady praktyczne
W oparciu o swoje doświadczenia zebrałam kilka wskazówek, które mogą Ci się przydać, jeśli dopiero zaczynasz przygodę z morning pages. Wiem, że ja sama chciałabym je usłyszeć w 2018 ;)
Dopasuj poranne strony do siebie
Jeśli pisanie codziennie kilku stron wydaje Ci się za trudne – zacznij od jednej na tydzień.
Albo jednej na dzień. Może nawet tylko pięciu zdań!
Ja piszę jedną stronę, a nie kilka i nie zamierzam tego zmieniać. Dla mnie jest w sam raz! Choć mam dość małą czcionkę ;)
Ciekawostka: piszę tylko po prawej stronie zeszytu :) Dzięki temu, gdy zaczynam dzień, widzę wyłącznie czyste karki. Bo kto bogatemu zabroni!? ;)
Akceptuj to, że czasem Ci się nie uda
Zauważ, kiedy pisze Ci się najłatwiej, a kiedy najtrudniej. U mnie wyzwaniem były wyjazdy lub bardzo obciążające tygodnie, wtedy odpuszczałam, bo wygrywał sen. Nauczyłam się akceptować te mini „porażki”, bo wiem, że jednak przez większość czasu realizuję plan. Kolejny dzień to kolejna strona – i już! :)
Nie bój się dodawać oznaczeń i skreśleń
Dodawaj szlaczki, kreśl po tekście, możesz nawet mieć rysunki! Gdy piszesz, nie skupiaj się na formie, ale na treści. Ja zawsze zaznaczam powtórzenia, choć ich nie poprawiam. Pokazuję samej sobie, że je widzę i idę dalej. Poranna strona ma płynąć, po prostu „być” :)
Baw się treścią, eksperymentuj z formą porannych stron
Gdy czytałam „Niksy” zapragnęłam napisać całą stronę w formie jednego zdania, tak jak Hill napisał cały rozdział. I zrobiłam to! Było przezabawnie! :) Czasem pisałam o tym, że „zwiesza mi się mózg”, komentowałam to, jak pisze pióro albo dyskutowałam ze słowami, które napisałam kilka linijek wyżej. Dzięki temu niektóre zdania były lekkie jak piórka a inne celne jak sztylety. Wszystkie moje :)
Jeśli myślałaś kiedyś nad testami porannego pisania – spróbuj!
Odwagi może Ci dodać wpis o tym, jak zacząć pisać poranne strony :)
A może już znasz poranne strony i masz swoją historię?
Bardzo jestem ciekawa czy była podobna do mojej!
Przytulam Cię słowami,
Ania