Za nami niezwykły 2020 rok, który obfitował w nietypowe wydarzenia!
Wiele z nich nadaje się na dobrą książkę! ;)
Zanim jednak takie powstaną, zapraszam Cię na podsumowanie najlepszych książek, które przeczytałam w 2020.
Najlepsze z lat poprzednich są tutaj:
Najlepsze książki 2019
Najlepsze książki 2018
Najlepsze książki 2017
Na początek garść statystyk:
W 2020 roku:
- przez moje ręce przeszło 56 książek
- 6 odłożyłam na początku/w trakcie czytania (pokonali mnie m. in. Jane Austin i Yuval Noah Harari)
- średnia ocena przeczytanych książek: 3,11 (na skali 1-5)
- przeczytałam m. in. 16 reportaży, 13 poradników, 7 powieści, 9 typu „inne” i 1 zbiór opowiadań
- zaznaczyłam 9 książek dobrych do analitycznego czytania i nauki pisania
To rok, w którym (odkąd zaczęłam liczyć) przeczytałam najmniej, ale za to napisałam w nim 2 ebooki! :)
ZESZYT REKRUTACYJNY: LIST MOTYWACYJNY. Mój “mini projekt”, który przerodził się w pierwszy produkt w sklepie Dobrej Rekruterki. Sklepie, który wciąż nie istnieje, ale Zeszyt można kupić i wiem, że pomaga :) 12 ćwiczeń, 10 przykładów i w sumie 60 stron, dzięki którym zbudujesz list motywacyjny, z którym poczujesz się jak prawdziwa Ty :)
PRAKTYCZNIK (którego współautorem jest Dominik Juszczyk). Ebook “Wykorzystaj swoje talenty na drodze zawodowej” to efekt 9 miesięcy współpracy z przyjacielem, od którego wiele się uczę. Oboje z ciekawością obserwowaliśmy nasz proces twórczy, o czym rozmawialiśmy w podcaście. Praktycznik mają już setki osób, więc jeśli szukasz pracy, która daje satysfakcję i jest zgodna z Twoimi talentami – zajrzyj na praktycznik.pl :)
Kilka wniosków i przemyśleń:
Albo czytasz albo piszesz. Nie ma, że boli ;) Choć chciałabym w tym zakresie działać równocześnie, wyraźnie odczułam, że to wybór pisarski, którego trzeba dokonywać świadomie – gdy czytasz, nie piszesz :) No i w 2020 więcej pisałam a przez to czas (i energia) na czytanie były mniejsze.
To był trudny rok. Pełny zawirowań i zmian, a przez to pełny emocji, niepokoju i przemęczenia. Czasem po prostu nie miałam ochoty lub siły na czytanie, wolałam spacer albo patrzenie w wodę. Tego potrzebowała moja głowa. Były też momenty, gdy chciałam poczytać coś lekkiego, może nawet “głupawego”, ale miałam same ambitne powieści albo poradniki – mój mózg chciał rozrywki a nie myślenia, więc (niestety) zanurzał się w social media.
W 2020 roku trafiły do mnie “nietypowe” książki pod względem formy – niektóre z nich trudno mi było zaklasyfikować! Część z nich wylądowała w kategorii “powieści”, ale nie są prozą w formie ciągłego tekstu, który znamy z książek. I w sumie podoba mi się ten trend eksperymentów, szczególnie, jeśli dobrze łączy się z treścią. A o to niełatwo, więc tym bardziej podziwiam!
No dobrze, co zostaje w moim czytelniczym sercu z lektur roku 2020? :)
Najlepsze książki 2020, które wpadły w moje ręce :)
Najlepsze powieści 2020
Na początek trzy książki nietypowe w formie – niby proza, a jednak niezwykła :)
Bezmatek – Mira Marcinów
Książka ma formę skrawków relacji między córką a matką, trochę przypomina mi „Pestki” Anny Ciarkowskiej, bo wypełniają ją jednostronicowe wycinki rzeczywistości. Osadzona jest w moich czasach (autorka to rocznik 85), więc odnalazłam sporo wspólnych wątków. Na niektórych stronach są pojedyncze zdania, ale często to te skrawki są najmocniejsze w formie. Można się od Miry (którą mam szczęście znać osobiście!) uczyć budowania celnych i mocnych ciosów słowem. Całość związana jest z trudnymi relacjami, skomplikowaniem uczuć dziecka do matki, pojawia się wątek onkologiczny oraz silny motyw odchodzenia i śmierci. Bardzo dobra lektura, która zostaje w głowie, w czym podobna jest do „Ćwiczeń z utraty” Agaty Tuszyńskiej.
Lincoln w Bardo – George Saunders
Autor wykorzystał tu ciekawy pomysł na opowiedzenie historii z perspektywy duchów zmarłych osób, tylko na zasadzie dialogu, a więc wydarzenia poznajemy wyłącznie poprzez ich słowa. Całość ma dwóch głównych bohaterów, którzy prowadzą opowieść podczas wędrówki po „ich” świecie, a nietypowa forma wcale nie przeszkadza w tym, żeby “wciągnąć się” w książkę. Saunders ma talent do świetnego budowania postaci i daje super przykład do nauki tworzenia spójnych i charakterystycznych głosów bohaterów, wspaniale umie je różnicować i czasem na jednej stronie pokazuje jak subiektywnie odbieramy i zapamiętujemy zdarzenia ;) Co ciekawe, różnicuje bohaterów zarówno formą wypowiedzi (słowami, kwiecistością, wtrącaniem przekleństw), jak i tematyką, perspektywą ich spojrzenia (co jest dla nich ważne), pokazuje to też w formie duchów – tym, co je prześladuje lub jaką postać przybrały po śmierci. Pod koniec książki jest fajna scena dynamiczna, gdy duchy próbują zatrzymać Prezydenta – bardzo ciekawie zbudowana akcja, tempo (do nauki i analizy!) oraz dobre połączenie i splecenie losów bohaterów. Aż podniosłam ocenę o jedno oczko! :)
Potop – Salcia Hałas
Kolejna nietypowa forma prozy, tym razem stylizowana na poemat, pisana ciągiem prawie jak wiersz, z mini sekcjami. Dzięki temu czyta się szybko i całość wciąga, brzmi trochę jak narracja kobiety z zaburzeniami psychicznymi. Są tu ciekawe zabiegi narracyjne, np. na początku przedstawiona jest „opowiadająca”, potem ona wspomina, że inna osoba miała opowiadać, ale nie miała czasu, więc opowiada ona ;) Z kolejnych wersów wyłania się obraz „Pekinu”, czyli miejsca w Gdyni, w którym stoją zaniedbane budynki, mieszkają osoby z nakazem eksmisji, nękane przez przedstawicieli nowych właścicieli. Bardzo fajnie uchwycony język mówiony, swoiste odmiany słów, które zapisujemy i wymawiamy inaczej (nazwiska uczonych, stacji radiowej), plus charakterystyczne frazy narratorki (o przepowiedni potopu). Trochę przypomina mi to „Lincolna w Bardo” pod względem idei pokazania świata przez pryzmat opowieści subiektywnego narratora.
Normalni ludzie – Sally Rooney
Jedyna “klasyczna” powieść w tym zestawieniu, klasyczna w rozumieniu formy, a więc pisana ciągiem, z dialogami – no taka, którą zazwyczaj dobrze znamy z doświadczeń czytelniczych :) Historia przedstawia perspektywę młodych ludzi w czasie ich ostatnich chwil szkoły średniej oraz na przestrzeni studiów. Narracja jest nieco szorstka i ironiczna, tak jak lubię :) Zaznaczałam nawet niektóre zdania, bo podobał mi się sposób pisania autorki, umiała nietypowo ująć perspektywę bohaterów, więc dla mnie to książka dobra do analitycznego czytania i nauki pisania celnych zdań. Ogólnie dynamiki nie ma tam dużo, ot ludzkie życie i zawirowania – ale właśnie to mi się podoba, że to proza blisko życia, a jednak pokazuje to, co w nas zagmatwane, czego się boimy i jak często nie umiemy się porozumieć.
Najlepsze reportaże 2020
Cesarz wszech chorób. Biografia raka – Siddhartha Mukherjee
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, to jeden z najlepszych reportaży jakie czytałam w życiu!
Fascynująca podróż przez historię badań i odkryć naukowych w zakresie leczenia raka, zahacza o odkrycia w statystyce, medycynie, biologii i chemii. Pokazuje jak długo trwa zmiana podejścia do zachowań ludzi albo leczenia np. radykalna mastektomia była tak popularna, że nawet, gdy istniały już badania dowodzące, że nie jest skuteczniejsza niż mniej agresywne zabiegi, wciąż ją praktykowano i jej broniono. Sporo poświęcono badaniom nad białaczką, bo jej specyfika pozwalała na początki analiz (krew łatwiej było zmierzyć, poddać analizie niż guzy w ciele, zwłaszcza, gdy jeszcze nie było rentgena!), rakiem piersi (istnieje kilka typów, np. w zależności od tego czy komórki dalej reagują na estrogen czy nie) oraz rakiem płuc. Dokładnie opisano powstawanie chemioterapii, której początki wywodzą się z odkryć barwników do tkanin (!), trudności w opracowywaniu dawek, częstotliwości i długości leczenia, spory między chirurgami a chemioterapeutami, którzy długo nie chcieli/umieli znaleźć wspólnego języka. Nie mówiąc już o podejściu do pacjenta, włączaniu go w proces leczenia – kiedyś nawet nie pytano o zgodę na udział w eksperymentach! Fascynujące jest czytać o procesie odkrywania połączenia między paleniem a rakiem płuc, poznawać historię wynalezienia i wprowadzenia badań przesiewowych: cytologii i mammografii, które dziś wydają się „standardowe” a jeszcze 50 lat temu traktowano je nieufnie! To reportaż-cegła, księga na 615 stron, w tym 540 stron tekstu – reszta to przypisy, cytowania naukowe, więc także pokazuje jak solidną pracę wykonał autor!
Ginekolodzy. Tajemnice gabinetów – Iza Komendołowicz
Książka ma formę zbioru wywiadów z ginekologami położnikami o różnym doświadczeniu, czasem nawet o odmiennych przekonaniach (jest np. dr Chazan), w ciekawy sposób pokazuje jak skomplikowany i nieprzewidywalny jest proces powstawania i narodzin „nowego” człowieka, jak wiele tu trudnych decyzji i niewiadomych. W zbiorze są opowieści o tym, jak kobiety podchodzą do wizyt u ginekologa, z jakimi problemami przychodzą, sporo wątków dotyczy porodów (cesarka vs naturalny), aborcji, wad płodów, klauzuli sumienia, wieku matek oraz metod wspomagania ciąży. Bardzo ciekawa perspektywa, zachęca do przemyślenia trudnych scenariuszy: co bym zrobiła, gdyby to moje dziecko miało wadę wrodzoną i na 100% miało umrzeć tuż po narodzinach? Końcówka była dla mnie emocjonalnie trudna do czytania, bo to historie o nowotworach oraz łączeniu chemioterapii z ciążą. Całość warta przeczytania, zwłaszcza, gdy się jest kobietą.
Seksuolożki – Marta Szarejko
Znowu wątek „medyczny”, tym razem zbiór wywiadów z seksuolożkami, które opowiadają o problemach klientek, z jakimi się spotykają – ciekawe ujęcie, sporo interesujących informacji i perspektyw. W książce poruszono wiele wątków: problemy nastolatków, ból przy stosunku, gwałty, seksualność osób niepełnosprawnych, zdrady, miłość homoseksualną oraz przestępstwa seksualne. Wiele perspektyw, czasem mocnych słów, a jednak czyta się szybko i lekko. W 2020 czytałam też drugą część, kontynuację rozmów z polskimi lekarkami, ale nie podobała mi się tak bardzo jak ta.
Rejwach – Mikołaj Grynberg
Sporo słyszałam o tej książce, byłam jej ciekawa, bo jest tak cieniutka! I faktycznie, zawiera bardzo krótkie reportaże o tym, co to znaczy „być Żydem”, które są niczym migawki – mocne i smucą. Sporo w nich dobrych zdań, całe teksty można brać do nauki pisania mini opowieści. Są jak esencje historii, pokazują sposób myślenia rozmówców, ale nie dają interpretacji, więc mocniej wzbudzają refleksję. Zostawiają czytelnika z własną interpretacją i odbiorem tego, co przeczytał.
Najlepsze poradniki 2020
Model Story Brand – Donald Miller
Konkretny i czytelny poradnik o tym, jak budować przekaz marki w oparciu o opowieść, której bohaterem jest klient a nie firma – firma pełni rolę przewodnika. Jasno opisane kolejne etapy drogi, dużo wskazówek praktycznych – całą zaznaczyłam karteczkami, robiłam notatki pod komunikację Zeszytu Rekrutacyjnego. Już kilka razy wracałam do tej wiedzy, przy planowaniu kolejnych działań – więc polecam! :)
Najlepsze książki 2020 z kategorii “inne” :D
Babel. W dwadzieścia języków dookoła świata – Gaston Dorren
Mieszanka reportażu i nauki, czyli ciekawie zbudowany tekst, w którym osobiste doświadczenie autora w nauce języków stanowi podstawę historii, a każdy z 20 opisanych języków to osobny rozdział. Dobrze się czyta, choć książka napakowana jest przykładami i językowymi rozważaniami – po każdym rozdziale robiłam przerwę, żeby odetchnąć i przetrawić, niektóre części były dla mnie męczące. Bardzo fajnie jest poznać zupełnie inne struktury języka (np. w wietnamskim dodaje się przyimki osobowe w zależności do tego kto i do kogo mówi oraz jakie mają relacje społeczne; w koreańskim istotne jest umiejscowienie cząstek tworzących słowa), dowiedzieć się o istnieniu konkretnych form językowych np. ideofonów. Autor świetnie pokazuje jak język kształtuje naszą percepcję świata i jak naturalnie przyjmujemy, że inne języki działają na podobnej zasadzie :) Bawi się też strukturą rozdziałów – czasem to forma rozmowy, czasem słownik wyrażeń, obrazowy przykład z zamianą słowa „jest” lub omówienie mitów – to chwile oddechu dla czytelnika, bo całość jednak stanowi wyzwanie. Pierwsze dwa języki opisane zostały dokładniej, kolejne już nie tak szczegółowo – często rozdział zamiast o konkretnym języku jest bardziej o jego rodzinie językowej, historii rozwoju danej grupy lub zasad, a nie konkretnego języka jako takiego. To ogólnie jest OK, ale czasem miałam wrażenie, że nazwa rozdziału (np. rosyjski) wprowadza w błąd (czułam się oszukana!), bo oczekiwałam więcej o działaniu samego języka niż o tym, że ogólnie jest podobny do angielskiego, bo przed naszą erą był język, z którego te dwa pochodzą ;) Warto przeczytać, żeby mieć większą świadomość i zrozumienie jak różnie działają języki, których używa się na Ziemi. Za zabawę formą miałaby 5, ale jednak męczy, więc obniżyłam jej notę o 1 punkt.
Pasujesz tu najlepiej – Miranda July
Uwielbiam cięty język i ironiczne spojrzenie tej autorki, świetnie umie oddać wewnętrzny świat bohatera, powracające myśli, zapętlenie i wyobrażone scenariusze jakie przychodzą do głowy. Wspaniały materiał do nauki pisania, można u niej podglądać jak zrobić to dobrze – oddać szalone myśli i perspektywy, jakie mamy – jako ludzie – w głowie. „Niestety” wszystkie teksty są pisane w podobnym stylu, mają jeden wyraźny rodzaj narracji oraz bohaterów (nieco odklejeni od rzeczywistości ludzie) przez co ma się wrażenie ograniczenia autorki do jednego schematu. Schemat działa, a jakże, i jest dla niej specyficzny, ale chciałabym zobaczyć ją w innej konwencji, bo „Pierwszy Bandzior” jest w sumie taki sam. Dlatego choć uwielbiam jej styl, odejmuję 1 punkt za powtarzalność schematu i konwencji, bo pod koniec to już nieco nuży.
Mam nadzieję, że moje recenzje pomogą Ci wybrać lektury w 2021!
Jeśli tak będzie i książka Ci się spodoba – daj znać, będzie mi bardzo miło :)
Możesz też na bieżąco śledzić moje czytelnicze podróże na Goodreads.
Dobrych książek w 2021,
Ania