Moje wnioski po miesiącu bez social media

with Brak komentarzy

kapelusz na trawie miesiac bez social media

W procesie odnowy po doktoracie mocniej poczułam, że przytłaczają mnie social media.
Gdy u mnie trwała wymuszona cisza, działania i osiągnięcia innych generowały dodatkową presję.
Pomyślałam o miesiącu przerwy, by się wyciszyć i zrobić miejsce na nudę.

Jeśli idea podobnego „odwyku” wydaje Ci się kusząca, czytaj dalej.
Oczywiście nie musisz odcinać się na miesiąc, może być weekend.
Albo jeden dzień.

Zainspiruj się, spróbuj i daj znać jak poszło!
Oto jak u mnie zakończył się miesiąc bez social media! :)

Moje założenia akcji „Miesiąc bez social media” :)

Dla pewności najpierw opiszę, z jakich mediów zrezygnowałam i co dokładnie oznaczało „odcięcie”.
W sierpniu zdecydowałam się na brak obecności na portalach, z których korzystam: Facebooku, Instagramie oraz LinkedIn. Dodatkowo do wykluczonych „rozpraszaczy” zaliczyłam serwisy z filmami typu Netflix czy YouTube, do których zaglądam sporadycznie.
Mogłam natomiast korzystać z komunikacji na Messengerze i WhatsAppie, zaglądać na maila, no i ogólnie mieć dostęp do internetu ;) Główną ideą było CELOWE używanie internetu.

Ach, pewnie warto dodać, że nie korzystam WCALE z internetu na telefonie, tj. nie używam danych pakietowych i dostęp do sieci mam tylko w obszarach bezpiecznych Wi-fi ;) Wiem, trochę jak Amisz, ale tak mi zostało po latach posiadania telefonu z przyciskami, który wymieniłam dopiero pod koniec 2018. Poza Wi-Fi używam tylko SMSów i rozmowy, więc możliwe, że było mi nieco łatwiej ;)

Dlaczego do „odwyku od social media” wybrałam sierpień?

Dla zaplanowanego eksperymentu ten miesiąc był strategicznie najłatwiejszy. Po pierwsze to czas wakacji, a więc mniej się dzieje w całych „internetach”. Po drugie początek miesiąca spędzałam u babci, która nie ma w domu Wi-fi – wiedziałam, że nieco przymusowo będę przez 5 dni odcięta od sieci. Zakładałam, że to pomoże mi przetrwać pierwsze dni „odstawienia” :) Poza tym czułam mocno, że potrzebuję oddechu od internetu TERAZ. Do września pewnie bym nie dotrwała ;)

Miesiąc bez social media – co mi pomogło?

Już pierwszego dnia schowałam ikonki Facebooka i Instagrama do folderów. To wybiło mnie z przyzwyczajenia (ikony zmieniły miejsce) i utrudniło nawyk sprawdzania powiadomień (są mniej widoczne + kumulują się w folderze).
Prosta rzecz, a wiele ułatwia.

Przez pierwszy tydzień nie miałam dostępu do internetu. U babci Wi-fi nie było, a ja nie używam danych w telefonie. Czas spędziłam więc na spacerach i lepieniu pierogów, obejrzałam też kilka odcinków „Zniewolonej” i jeden „Więźnia miłości” ;)

Nie negocjowałam ze sobą. Zasada „miesiąc bez social media” nie podlegała dyskusji.
Żadne tam „na chwilę” albo „tylko tą jedną osobę sprawdzę”. Liczyłam się nawet z tym, że pójdę na odwołane zajęcia z tańca (bo informacje o tym są podawane tylko na Facebooku) albo ominie mnie fajny warsztat (dodawany tylko jako wydarzenie na Facebooku). No mercy mode!

Miesiąc bez social media – jak mi poszło?

Na Facebooka i Intragrama weszłam tylko raz, w połowie miesiąca (12 sierpnia), by wyczyścić powiadomienia. W tym czasie dobijały na FB do 100, a na IG do 30. W pięć minut sprawdziłam kluczowe zdarzenia, resztę oznaczyłam jako „przeczytane”.

Dodatkowo 16 sierpnia weszłam na Instagrama, aby wyciszyć aktywność (InstaStories i posty) niektórych osób – zostawiłam tylko te, które CHCĘ oglądać. 22 i 30 sierpnia zajrzałam na LinkedIn, bo koleżanka z pracy prosiła o udostępnianie jej postu.

Kilka razy pisałam z innymi poprzez czaty (Messenger, WhatsApp oraz Instagram), bez oglądania feedu, czyli rozmawiałam z konkretnymi osobami na konkretne tematy. Dzięki temu miałam poczucie więzi z innymi :)

Odwyk od social media uważam za udany :)

Obserwacje z miesiąca odwyku od social media

Moje przyzwyczajenia i automatyczne reakcje szybko stały się widoczne jak na dłoni:

  • Kusiło mnie zaglądanie na InstaStories, bo wiem, że one znikają. To jedyny obszar, w którym miałam małe FOMO (Fear of Missing Out – lęk przed pominięciem).
  • Miałam odruch sprawdzania Facebooka w kontekście cyklicznych spotkań, aby wiedzieć, czy nie są odwołane. Poczułam, jak wielką wygodę dają nieustanne aktualizacje. A przecież wybranie się na odwołane zajęcia nie jest wielkim dramatem!
  • Dużo rzadziej sięgałam po telefon/tablet. Bez kuszących treści z social media samo narzędzie… nie miało w sobie nic ciekawego. Nawet internet nie był wciągający i korzystałam z niego raczej w konkretnych celach (np. sprawdzenie szydełkowego wzoru).
  • Już po kilku dniach poczułam NUDĘ. Szybko przełożyło się to na porządki, które odkładałam od dawna – posprzątałam w szafkach, papierach, naniosłam poprawki na blogach. Prawie się porwałam na umycie okien! ;)
  • Nagle czas leciał POWOOOOLI – ponieważ „nie miałam co robić”, znalazła się przestrzeń na spacery, czytanie książek na kocyku nad Wisłą, pisanie postów czy krótkich historyjek.
  • Wyraźniej czułam swój poziom energii – gdy wieczorem nie miałam już sił na czytanie, pisanie albo sprzątanie, szłam na spacer lub kładłam się spać (więc chodziłam spać wcześniej!). Kiedyś w takich chwilach zdarzało mi się wchodzić w stan „social media zombie” czyli oglądać cokolwiek, z niemal wyłączonym mózgiem.
  • Pojawiły się czynności zastępcze – częściej zaglądałam na maila, ale tam też niewiele się działo, bo w ramach porządków (na które teraz miałam czas) na bieżąco wypisywałam się z newlestterów, które mnie nie interesowały. Uaktywniłam się też nieco na WhatsAppie.
Zmiana zachowania przyniosła też skutki psychiczne ;)
  • Pojawił się we mnie spokój, którego potrzebowałam.
    Mogłam się wyciszyć i zwolnić, aby skupić się na tym, co dla mnie istotne.
  • Zyskałam więcej czasu psychologicznego – tak nazwałam poczucie, że mam czas, jest go tyle, ile potrzeba i mogę zająć się tym, co ważne i czeka (czasem od dawna) na zrobienie. I jeszcze zostaje!
  • Miałam dużo więcej przestrzeni na tworzenie – pojawiło się we mnie wiele pomysłów, zarówno na teksty jak i inne formy, stworzyłam 7 postów od zera (właśnie czytasz jeden z nich) i mam notatek na kolejne kilkanaście.
  • Moje myśli stały się głębsze i bardziej wyraźne – wiem, że czasem czuję się niewystarczająca i pracuję nad tym, by na 100% cieszyć się z tego, co JEST i co mam TERAZ.
  • Zaczęłam bardziej świadomie wybierać treści, którymi chcę się otaczać: osoby, które chcę obserwować, filmy i artykuły, które chcę czytać. Miałam nawet taką myśl, że to, co wartościowe, zostaje. Trwa dłużej niż 24 godziny.

Miesiąc bez social media – wnioski i rekomendacje :)

Przekonałam się jak bardzo social media pożerają czas.
Zarówno realnie, poprzez minuty spędzane w sieci, ale też psychicznie – budują wrażenie braku czasu.
Choć wydaje się to oczywiste, POCZUCIE tego z całą mocą to zupełnie inne doznanie.

Social media dają wygodę nieustannego dostępu do informacji. Trudno z niej świadomie zrezygnować, bo masz poczucie, że wydarzy się katastrofa, ale wcale tak się nie dzieje. Ważne informacje i tak docierają przez innych, a treści naprawdę wartościowe przetrwają upływ czasu.
Dzięki „odwykowi” od social media wiem, że najmocniej uzależniają treści, które „znikają”.
Dlatego warto świadomie minimalizować do nich dostęp, np. wybierając profile, które śledzimy na InstaStories.

Ciągła obserwacja życia innych ludzi mocno zapycha głowę a przez to tłumi kreatywność. Oczywiście treści mogą też inspirować, ale zazwyczaj jest ich zbyt dużo, by zostało miejsce (i energia) na wykorzystanie inspiracji w działaniu. Czasowe odcięcie od social media uwalnia przestrzeń dla rozwijania własnych pomysłów, co dzieje się choćby dla zapełnienia nudy ;)

Bardzo polecam Ci miesiąc bez social media, jeśli:
  • Chcesz mieć czas na to, co ważne (oraz poczucie, że masz go dużo)
  • Chcesz mieć wolną głowę na tworzenie i działanie
  • Przytłacza Cię działanie innych, chcesz działać we własnym tempie
  • Chcesz wreszcie ruszyć z projektem, realizacją celu czy marzenia.

Miesiąc bez social media przypomniał mi czasy, gdy umiałam się nudzić.
Wiem już, że bez social media życie staje się tak „nudne”, że aż chcesz robić COKOLWIEK.
To „cokolwiek” to najczęściej rzecz, z którą zwlekasz już zbyt długo.

Dlatego daj swojej głowie odpocząć od życia innych osób.
Poczuj, że każda minuta bez social media to minuta dla Ciebie.
Daj ją sobie :)

Autor zdjęcia: Alex Blajan/unsplash.com

Podziel się :)
Podąrzaj Anna Bąk:

Pomagam budować zaufanie. Do siebie. Do twórczości. Do innych. Otulam spokojem i wiedzą. Gilgotam pytaniami. Kocham biblioteki, artykuły biurowe i zapach świeżego chleba :)