
Dziś dowiesz się, dlaczego czasami lepiej się zwinąć niż rozwinąć, kiedy kopniak rzeczywistości pomaga oraz jak moja twórczość mnie uratowała.
Zapraszam na relację z jesiennego wyjazdu pisarskiego 2016!
Czego szukałam na Wyjeździe Pisarskim?
Po intensywnej Szkole Pisania Powieści mój entuzjazm i energia opadały.
Hanka miała już jasno zarysowany plan i wiele spisanych scen. A jednak było mi ciężko.
Trzydniowa podróż do świata twórczości pod okiem zaufanej przewodniczki. To musiało być to. Przed wyjazdem długo się wahałam i nie byłam pewna czy zadziała. Jednak gdy pytałam moją kreatywność, za każdym razem odpowiadała „Chcę!”. No to pojechałam :)
Pierwszego wieczoru, na pytanie o oczekiwania odpowiedziałam:
szukam energii i inspiracji, chcę poznać nowych ludzi.
I wtedy zaczęły się „schody” ;)
Co otrzymałam? Co zyskałam?
1. Wątpliwości i blokadę twórczą.
Zderzyłam się ze ścianą niepewności i nieśmiałości innych. Wywołany na powierzchnię perfekcjonizm mścił się za odarcie go z siły i władzy. Nowe miejsce bombardowało silnymi wrażeniami, skupiając uwagę na „JA”. Całości dopełniło szalejące w organizmie przeziębienie.
Trzeciego dnia znokautował mnie twórczy i motywacyjny kryzys. Przesiedziałam dwie godziny na huśtawce, walcząc z doświadczeniem „tu i teraz”. Wewnątrz bulgotała lawa łez. Wątpiłam w siebie, twórczość i sens życia. Było źle.
I wtedy wezwałam na pomoc moje bohaterki .
Stały nade mną i każda na swój sposób mnie pocieszała.
Ciągnęły moją duszę w górę tak długo, aż napisałam:
Życie nie musi mieć sensu. Może być po prostu przyjemne.
Poczułam, że tym razem to nie kreatywność mnie potrzebowała, ale ja potrzebowałam jej.
I wiem już, że relacja z twórczością działa w dwie strony. To zmieniające doświadczenie.
2. Powrót do korzeni pisarskich.
W związku z kryzysem i osłabieniem nie umiałam „wejść” do świata Hanki.
Zupełnie jakby mnie tam nie chciała, z moimi negatywnymi emocjami. Mądra dziewczynka ;)
Wróciłam więc do korzeni swojego stylu. Pisałam skrawki rzeczywistości doprawiając je ironią, refleksją lub magią.
I zobaczyłam, że to też się innym podoba.
Nawet jeśli jest pełne melancholii. I zbłąkanych dusz.
Co więcej, zyskałam świadomość, że mam kilka głosów pisarskich. Innym opisuję świat Hanki, innym skrawki swoich doświadczeń albo notki na bloga. Każdy z nich jest prawdziwy. I nie da się ich podmienić na siłę. Jestem tego pewna.
3. Kopniaka od rzeczywistości.
A właściwie od Marii ;) Moje narzekania podsumowała krótko „Po prostu to napisz”. I miała rację, bo dla mnie „sexi flow” już się skończył. Została prawdziwa pisarska robota. Świadoma. W trakcie wyjazdu, wyraźnie jak nigdy, zobaczyłam ile już zrobiłam i umiem. Poczułam, że mam wszystko czego mi potrzeba, żeby pisać. Koniec z wymówkami.
4. Publiczne zobowiązanie.
Na fali dyskusji o perfekcjonizmie koleżanka złapała mnie na odwlekaniu publikacji bloga. Oj, bezlitosna była. Obiecałam jej, że pokażę go światu, gdy będzie miał pięć notek. Nie było odwrotu. Niecały miesiąc później podzieliłam się aż dwoma stronami (jedną z nich czytasz). W tym blogiem eksperckim, który tworzyłam od lipca. Nie jest idealny. Ale jest.
Po przyjeździe do Krakowa przeczytałam poniższe zdanie:
A good writing workshop gives you a deeper connection to your own writing
Nie miałam wątpliwości, że właśnie z takiego wróciłam.
Co możesz z tego wynieść dla siebie?
Dostajesz nie to czego chcesz, ale to, czego ci potrzeba.
Uważaj więc, o co prosisz. Osiągniesz to.
Tylko nie metodami, których się spodziewasz lub pragniesz ;)
Ja chciałam się rozwinąć idąc na przód. Zwinęłam się.
I jestem dokładnie tam gdzie chciałam.
Po prostu pomyliły mi się strzałki kierunkowe ;)
Każde doświadczenie jest „po coś”.
Zmienia Cię.
Jedyne, czego potrzebujesz to otwartość.
I refleksja nad tym, co Ci się przydarza.
Bo czasami nie od razu widać sens.
I proces jest nieprzyjemny.
Tylko, że wtedy działa najlepiej.
Ps. Jeśli chcesz doświadczyć bycia tu i teraz – biegnij na huśtawkę! :)
