2016 był rokiem pisania :)

with 2 komentarze

ręce i ognie

 

Od 2015 roku ustalam myśl przewodnią dla kolejnych 12 miesięcy.
2016 ogłosiłam rokiem pisania i zbierania owoców ciężkiej pracy.
Zapraszam Cię do spojrzenia na to jak zmieniało się moje podejście do tworzenia i ja sama.
I bardzo polecam Ci świadome obserwowanie swojego rozwoju :)
A na końcu postu zdradzam motyw na 2017 :)

Pisarska zima 2016

Początek roku to prace w ramach Szkoły Pisania Powieści.
To wtedy ustaliłam sama ze sobą, że codziennie będę pisać 5 zdań. O czymkolwiek, po prostu.
Idea sprawdziła się i pomogła nie tylko mnie, ale też innym pisarkom z kursu.

W lutym randkowałam z Hanką i zadawałam masę pytań, aby poznać jej świat.
Odkrywałam swój styl i dostałam masę narzędzi pisarskich do wykorzystania.
Przez chwilę pisałam „pseudoHanką”, ale Maria Kula mnie z tego wyleczyła ;)

Coraz bardziej kształtował się pomysł na bloga eksperckiego.
Długo nosiłam w sobie pytanie o to, jaką nazwę wybrać.
Po wielu ćwiczeniach i rozkminach poczułam, że mam to.
I w marcu za 12,30 zł kupiłam domenę dobrarekruterka.pl.

Pisarska wiosna 2016  

Kwiecień to wielkie zakończenie Szkoły i Otwarte Wydarzenie o Pisaniu, na którym pierwszy raz przeczytałam fragment Hanki.
Na żywo. Prawdziwym ludziom.
I przeżyłam :)

W maju wybrałam na swoją mentorkę pisarską Elisabeth Gilbert.
Nie przeczytałam wtedy żadnej jej książki, ale oczarowało mnie to, jak myśli i mówi o twórczości.
Pochłonięta w wakacje „Wielka magia” i podcast Magic Lessons utwierdziły mnie w wyborze :)
A to hasło zawisło nad moim biurkiem:

„Writing is not my career. It’s my vocation”.
„Pisanie nie jest moją karierą. Jest moim powołaniem”.
Elisabeth Gilbert

Poznawałam kolejne postaci w książce, przyklejając się do nich na minimum tydzień.
To wtedy odkryłam historię Magdy i poświeciłam masę czasu na przepisywanie Hanki papierowej na komputer.
Dzięki temu zrobiłam pierwszą autokorektę, ale jednak odradzam ;)
W czerwcu spotkałam się z moimi bohaterkami na kawie i napisałam kilka tekstów do Czytelni Marii Kuli.
Miałam też mały kryzys i niewiele nowego do Hanki napisałam.

Pisarskie lato 2016  

W lipcu odkryłam boskie Evernote i pisanie rankiem w tramwaju.
Dalej męczyłam postaci i zafascynowana słuchałam opowieści wojennych Babci Cafe.
Jeszcze tylko kot ze mną nie gadał (i już chyba sierściuch się nie odezwie!)
Przez moment było mi wstyd, że tak mnie to pisanie cieszy i poczułam, że przytłaczam innych.

Hanka stała się moją bliską przyjaciółką, przez co zatraciła cechy indywidualne (wiesz, przyjaciół kocha się niezależnie od ich wagi i wyglądu), stała się też przewidywalna i … nużąca.
Mój umysł chłonął ostre słowa Magdy i skakał do drugiego tomu powieści.
Wciąż dochodziły nowe fragmenty układanki, a zapał do opisywania znanej już historii malał.

Trzy urocze notatki z tego okresu:
„Spisanie notatek papierowych dało mi super satysfakcję (niestety znalazłam kolejne).”
„Mój mózg pracuje szybciej niż moje pisanie.”
„Pisanie idzie wolniej niż zakładałam, ale nikt na tą książkę nie czeka, bo nikt jeszcze nie wie (oprócz mnie) jak będzie dobra.
To komfort nieznanego pisarza” :D

Zaczęłam myśleć o sobie jak o pełnoprawnej pisarce.
Bardziej analitycznie czytam książki – patrzę „JAK to jest napisane” („Euforia” Lily King!)
Inaczej odbieram porady dotyczące pisania. Nie jak wyrocznię, ale jak opinię.
I słuchając wypowiedzi sławnych pisarzy myślę „O, a ja mam inaczej” :)
Odkryłam też, że mam reporterską melodię pisania (niedługo napiszę o tym na blogu).
A wszystko przez „Kontener” Tochmana i Boni :)

Zyskałam więcej odwagi by wysyłać teksty w świat.
Jeden trafi w 2017 do publikacji, bo trzy dni po terminie zaryzykowałam i spytałam, czy jeszcze przyjmują teksty.
Redaktorka zgodziła się, o ile prześlę „zdjęcie słodkiego kotka lub jedzenia” ;)
Tak powstała opowieść o książkach w moim życiu i kobietach, które dzielą się ze mną pasją do czytania.
I sprawiły, że piszę.

Pisarska jesień/zima 2016

Dotąd spisywałam informacje do książki w plikach podzielonych na bohaterów.
W październiku wydrukowałam wszystkie notatki i ułożyłam z nich na podłodze „dżdżownico-Hankę”.
Dzięki odtworzeniu osi czasu widziałam, jakich scen mi brakuje, a co już mam.
Potem skleiłam notatki w całość w jednym pliku i odtąd wszystko piszę już w nim.
Obecnie ma 65 stron :)

Jesienne smutki przyniosły mi zwątpienie i blokady w pisaniu bloga oraz Hanki.
Krążyły wokół mnie mroczne historie, które spisywałam.
Dopadły mnie trudne tematy do książki Kasi i np. przez godzinę oglądałam tsunami w Japonii w 2011.
Nauczyłam się przekuwać trudne emocje na twórcze paliwo.
Dokopał mi ostatecznie Wyjazd pisarski, ale dzięki temu odbiłam się od dna.

Odkryłam, że pracuję w cyklu naprzemiennym:
super efektywny dzień koksa – dzień leniwej kluchy – dzień koksa – klucha leniwa itd.
Starałam się rozłożyć pracę tak, aby nawet w fazie leniwca coś robić. Cokolwiek ;)

Wiem już dlaczego naturalnie piszę w czasie teraźniejszym :)
Otóż gdy „widzę” sceny w mojej głowie, jestem ich obserwatorem w chwili bieżącej.

Zobaczyłam też, że mam klika „głosów pisarskich” – innym stylem piszę Hankę, innym bloga.
I o ile pomysły na notki blogowe płyną spontanicznie i wynikają same z siebie, o tyle praca nad Hanką wymaga ode mnie więcej odczepienia się od świata realnego.

W listopadzie trafiłam na cytat:

„Writing is meant to be read. It comes alive when shared.”

Poczułam przypływ mocy i spontanicznie założyłam stronę annabakpisze.pl oraz opublikowałam oba blogi.
Poszalałam nawet z Instagramem :)

Zaczęłam się bawić z konwencją i trochę się znęcałam nad bohaterkami, fundując im różne śmieszne przeciwności losu.
I boli mnie, że nie mogę się tym dzielić – wtedy niestety zepsuję Ci radość z czytania całości ;)
Przeżyłam też atak królowej przedscenia :)
Mozolnie idę jednak do przodu i dopisuję kolejne sceny.
W ten sposób mam już przerobioną połowę książki.
Znam już dobrze moje postaci i dociskam je gdy mam luki w historii.
Koniec uprzejmości ;)

Dostałam pierwsze pozytywne sygnały od czytelników blogów – każdy bardzo mnie cieszy!
Mam już nawet jednego nieformalnego ambasadora ;)

W grudniu pogodziłam się z tym, że nie skończę Hanki w 2016.
Ruszyłam za to z pracami nad doktoratem – mam specjalną podstronę, a uczestnikom badań daję prezent! :)
No i wiem już, że 3 zdania naukowe są o 100% trudniejsze do napisania niż strona powieści :)
To zdecydowanie był rok pisania!
Choć nie udało mi się skończyć powieści, 2016 kończę bogatsza o dwa blogi :)

Skąd bierze się motyw na dany rok?

Wróżę zawsze na podstawie kalendarza na dany rok :)
To moja eksperymentalna metoda – idę do Głównej Księgarni Naukowej i wybieram zawsze model tej samej firmy (Michalczyk i Prokop). Nigdy nie wiem co zaproponowali i dopiero na miejscu decyduję się na wzór.
Gdy stoję te 30 minut, w bólach selekcji „przychodzi” do mnie motyw na dany rok.
A więc…
kalendarz Ola

 

ROK 2017 TO ROK ROZKWITU.

Popatrz tylko na mój kalendarz – nie może być inaczej! :)

Ps. Każdy kto poznaje wróżbę, mówi, że mu się spełnia :)
A więc korzonki do roboty!

 

 

 

 

 

Zdjęcia:
Ian Schneider/unsplash
https://mipro.pl/media/djcatalog2/images/item/3/t-212f-terminarz-ola.6_f.png

Podziel się :)
Podąrzaj Anna Bąk:

Pomagam budować zaufanie. Do siebie. Do twórczości. Do innych. Otulam spokojem i wiedzą. Gilgotam pytaniami. Kocham biblioteki, artykuły biurowe i zapach świeżego chleba :)